Przejdź do głównej zawartości

Odczarowałam sobie Italię

- Średnio w ciągu jednego tygodnia pracuję około 6 godzin za darmo - mówi mój kolega z pracy, a ja nie dowierzam, bo nie jest pierwszą osobą od której to słyszę. Pytam więc dlaczego pozwala na coś takiego. Jest jednym z bardziej doświadczonych pracowników tego fast fooda, bo spędził tam już około roku. - Każdy z nas na początku szedł na rozmowę do managerów z 'pytaniem' dlaczego godziny i wypłata się nie zgadzają, ale usłyszeliśmy, że droga wolna i jak chcemy poszukać innego miejsca, to nikt nas tutaj nie trzyma. Wszyscy zostali. Dlaczego? Bo tutaj nie ma pracy, zostajesz i akceptujesz taką rzeczywistość, albo wyjeżdżasz.

Na tym etapie ta słoneczna Italia z pinteresta już dla mnie nie istnieje. Cały obraz jaki sobie zbudowałam przez lata o tym kraju - runął. 

Zaczęło się od moich problemów z LA, przedmioty, na które czekałam - nie otworzyły się. I nikogo z pracowników to nie zdziwiło. Nikt nie rozumiał dlaczego jestem tak niecierpliwa i chciałabym już wszystko wiedzieć. Co oznacza te magiczne 'JUŻ'? Od początku mojego semestru (początek września) na planie zajęć przy wybranych przeze mnie przedmiotach pojawiało się czerwone 'da definire' i widniało tak do końca października, kiedy to się poddałam. Biuro Erasmusa życzyło mi cierpliwości, a mój włoski wydział sprowadzał na ziemię mówiąc, że w sumie to nie wiadomo czy znajdą nauczyciela do prowadzenia tego przedmiotu, jak nie znajdą to go nie będzie. Proste, prawda? Patrzyłam na nich z niedowierzaniem i próbowałam dowiedzieć się czegokolwiek więcej. Jak to nie otworzą? Kiedy się dowiem? Nie wiedzą.

I nikogo to nie wprowadzało w taką frustrację jak mnie. Nie znam dat egzaminów, nie wiem czy mogę wrócić do domu na święta, możliwe, że połowa moich wybranych przedmiotów się nie otworzy. Możliwe, ale mam być cierpliwa.

Wtedy po raz pierwszy namacalnie dotarło do mnie jak bardzo się różnimy. I zrozumiałam o co chodziło w tym południowym luzie, którego miałam się nauczyć. A przynajmniej taki miałam cel, bo ostatecznie to oni mieli luz, a ja się stresowałam. 

Nie wiem jak cenzuralnie wytłumaczyć podejście tzw. południowców, żeby się nie denerwować. Oni mają czas, luz. Pociesza mnie tylko to, że chociaż tak mają to ich wzajemnie też to denerwuje. Włosi nienawidzą biurokracji, załatwiania spraw administracyjnych, bo wiedzą, że trwa to wieki i jest robione na wywaleniu, ale z drugiej strony nie obchodzi ich to aż tak, żeby doprowadzić do jakiejkolwiek zmiany. Trzeba coś załatwić? Sjesta jest ważniejsza. Dosłownie jedyne co działa realnie i w akceptowalnym tempie to 'fast foody'.

Pieniądze i praca. W ostatnich dniach ten temat mnie przerósł. N jednak nie jest tak idealny jak myślałam, dobry człowiek aż nie wejdzie się z nim na temat pieniędzy. A właściwie skoro nie płaci swoim pracownikom to można mówić o tym, że jest dobrym człowiekiem?

Czy studia w Italii są płatne? I tak i nie. To ile płacisz za swoje studia zależy od przychodów twojej rodziny. Jeśli jesteś bardzo biedny, możesz studiować za darmo. Jednak pojęcia 'bardzo biedny' oznacza tragiczną sytuację i właściwie nierealne jest studiowanie tu za darmo. Zatem dużo młodych ludzi idzie do pracy, mimo że wcale nie wyprowadza się z domu. Ich przychód wchodzi w skład tego majątku domowego. 

Włosi to w ogóle późno wyprowadzają się z domu. Słyszałam wiele o ich rodzinności, ale to inny poziom niż to, co sobie wyobrażałam. Zaczęłam się w pewnym momencie zastanawiać czy to przez trudne sytuacje finansowe, ale oni nie uważają za dziwne mieszkania z rodzicami do 30stki. Dużo młodych ludzi mimo takiego stylu życia, dalej nie może sobie pozwolić na studia, a pracują dużo. Robią dużo nadgodzin, za które nigdy nie dostaną pieniędzy. Ale to nie jest rzeczywistość, w której mogą odmówić. Jest tutaj rynek pracodawcy i serio nie można być wybrednym, na dodatek jeśli nie masz wyższego wykształcenia to praca w fast foodzie to jedna z najlepiej płatnych prac (no chyba, że weźmiesz pod uwagę te wszystkie nadgodziny). No i wiadomo, stawka zależy od twojego doświadczenia, przynajmniej oficjalnie, a twoje doświadczenie nie zmienia się ze względu na obiektywny staż pracy, ale 'widzimisię' pracodawcy, dlatego możesz bardzo długo pracować za najniższą stawkę.

Pytałam, czy nie mogą się zbuntować, skoro wszystkich dotyka problem braku zapłaty za wypracowane godziny, ale w odpowiedzi słyszę, że to tak nie działa. Ich zwolnią, a na ich miejsce od razu znajdą się chętni. Przyzwyczaili się. Niektórzy marzą o tym, żeby wyjechać na północ Włoch, to tutaj taki American Dream młodych ludzi.

Moja grecka współlokatorka jeszcze nie zaakceptowała sjesty. Mówi, że u nich w kraju też jest przecież gorąco, ale są biedni i nie stać ich na 'niepracowanie przez kilka godzin'. Cóż wydaje mi się, że tutaj na południu też ich na to nie stać, ale to mindset, który zrozumie tylko Włoch. Ja tutaj wielu rzeczy nie rozumiem.

Oprócz tego to jest pięknie, idealne miejsce na wakacje, ale nie do codzienności.

Ostatnio moja wypłata również się nie zgadzała, po negocjacji z moim landlordem i bossem 2in1, wypłacił mi różnicę, którą zalegał. Miałam szczęście, bo albo ja zrobiłam to wyjątkowo dyplomatycznie, albo miał humor. Natomiast w wyniku negocjacji na ten sam temat, moja grecka współlokatorka została zwolniona i pozbawiona mieszkania.

Pomnik, który w mojej głowie wybudowałam N już został zburzony, a ja mogę jedynie przeklinać to, jak bardzo dałam się nabrać i mieć nadzieję, że któregoś dnia nauczę się ludzi.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Sesja zimowa i największy erasmusowy mit; czyli dobre oceny za darmo

O sesji zimowej, a nie letniej (o niej będzie nowy kontrastowy wpis) Przed wyjazdem słyszałam, że najgłupsi studenci wracali z Erasmusa mając w dokumentach bardzo dobre oceny. Obraz jest taki, że zdajesz za to, że po semestrze imprezowania, pamiętasz swoje imię. Podobno Włosi mają luz, jeszcze tutaj na południu? Czemu miałoby być trudno. Kiedy zdałam ostatni z wybranych przeze mnie przedmiotów, prawie się rozpłakałam ze wzruszenia. Stres i adrenalina opadały powoli. Uważam, że to była najtrudniejsza sesja w moim życiu. I nie, nie da się tutaj zdać semestru mając tylko szczęście.  Wszystkie egzaminy są ustne i taki urok Italii, a mojej uczelni partnerskiej to już szczególnie. Profesorowie z dumą podkreślają, że tradycja przetrwała. Nawet, jeśli jakiś wykładowca się nad tobą zlituje i pozwoli napisać esej lub zrobić jakiś projekt, ostatecznie i tak musisz go zaprezentować, więc część ustna raczej cię nie ominie.  Na terenie Włoch uczelnie korzystają z platformy esse3, która służ...

Czy jechać na Erasmusa do Foggi?

Jeśli jedynym miejscem, do którego możesz jechać na Erasmusa jest Foggia - jedź, jednak jeśli masz inne opcje - wybierz te inne. Nie zliczę ile osób zapytało mnie 'Perche Foggia/ Why Foggia?'. I na początku nie rozumiałam dlaczego byli tak zdziwieni moją obecnością, potrzebowałam trochę czasu, żeby załapać, że nic tu nie działa tak jak trzeba. Znając moje szczęście i moją historię, którą opowiem, żeby inni uczyli się na błędach - nie dziwię się, że spośród wszystkich malowniczych miejscowości - ja wylądowałam w naszej FEggi (tak to FOggia, ale jak kiedyś tu przyjedziecie to zrozumiecie, że to FEggia). Na Erasmusa wybierałam się z chłopakiem. Studiujemy na tym samym uniwersytecie, ale na innych wydziałach i przez to - mamy w kontraktach inne uczelnie. Naszym priorytetem było jechać razem i trochę nieważne gdzie, ważne z kim! Jedyną uczelnią, która miała przyjąć nas obu - była właśnie Foggia. Tak wygląda moja historia z wyborem tej destynacji. Co poszło nie tak, że wylądowałam w ...

Zamieszkałam z Polakami, uciekłam z pracy, a Włoskie Too Good to go to inny wymiar!

Zacznę od tego, że ten semestr to praktycznie budowanie wszystkiego od nowa. Większość studentów przyjechała tutaj na jeden semestr. Nowi ludzie, czyli budowanie jakichś tam relacji od zera. Nie będę też pracować. W tym semestrze mam sporo wyjazdów, a nie chcę zaniedbać nauki i przygotowań do pisania magisterki, więc będę musiała odnaleźć jakiś złoty środek. Na nowych zajęciach w końcu odnalazłam się z ludźmi, którzy potrafią mówić po angielsku. Wszystko zaczęło się zupełnie inaczej niż w poprzednim semestrze. Przeprowadziłam się. Tamto mieszkanie chociaż było bardzo wesołe, nigdy nie byłam tam sama i czułam się jak w małym akademiku (to dla mnie zaleta), z czasem mnie przytłoczyła. Nie wiem czy miałam jakąś sensownie przespaną noc, prawie każda połączona była z jakąś imprezą, głośną domówką i jeśli nie zdążyłam zrobić drzemki w ciągu dnia, to tak naprawdę nie miałam kiedy odespać. Nie jestem specjalnie wyczulona na hałasy, ale imprezujący erasmusi to coś więcej niż hałas. Dodatkowo pr...