Przejdź do głównej zawartości

Czy jechać na Erasmusa do Foggi?

Jeśli jedynym miejscem, do którego możesz jechać na Erasmusa jest Foggia - jedź, jednak jeśli masz inne opcje - wybierz te inne.

Nie zliczę ile osób zapytało mnie 'Perche Foggia/ Why Foggia?'. I na początku nie rozumiałam dlaczego byli tak zdziwieni moją obecnością, potrzebowałam trochę czasu, żeby załapać, że nic tu nie działa tak jak trzeba. Znając moje szczęście i moją historię, którą opowiem, żeby inni uczyli się na błędach - nie dziwię się, że spośród wszystkich malowniczych miejscowości - ja wylądowałam w naszej FEggi (tak to FOggia, ale jak kiedyś tu przyjedziecie to zrozumiecie, że to FEggia).

Na Erasmusa wybierałam się z chłopakiem. Studiujemy na tym samym uniwersytecie, ale na innych wydziałach i przez to - mamy w kontraktach inne uczelnie. Naszym priorytetem było jechać razem i trochę nieważne gdzie, ważne z kim! Jedyną uczelnią, która miała przyjąć nas obu - była właśnie Foggia. Tak wygląda moja historia z wyborem tej destynacji. Co poszło nie tak, że wylądowałam w Foggi sama? U Maćka zabrakło jednej zgody. Na ostatnim etapie, czyli właściwie już zbierania podpisów pod LA, koordynatorka kierunku okazała się 'ANTYerasmusowa'. Dlaczego wcześniej wszyscy zachęcali do wyjazdu na Erasmusa, a później postawili mur? Nie wiem. Dlaczego nie mogła podczas pierwszych pytań powiedzieć, że się nie zgodzi? Nie wiem. Jednak zrobiła to na ostatnim etapie, kiedy rekrutacje do wszystkich innych uczelni były już zamknięte, a ja potrzebowałam już tylko jednego podpisu na moim LA.

Dlatego do was, którzy planujecie jechać z kimś, albo sami wiedząc, że możecie mieć problem z przedmiotami. Zanim wybierzecie uczelnie, porozmawiajcie sobie z koordynatorami, poznajcie ich podejście i zapytajcie jakie są ich oczekiwania względem was. Czy macie przerabiać polski program 1:1, czy macie większą swobodę, czy musicie zdać jakiś konkretny przedmiot? Po tym wstępnym rozeznaniu możecie się zabrać za uczelniowy research. Tylko w ten sposób macie jakąś tam gwarancję, że nie będzie niemiłych niespodzianek pod koniec.

Kiedy wpisujecie w Google Foggia - musicie zaznaczyć, że chodzi o miasto - w przeciwnym razie wyświetli wam się gmina, a przy tym Półwysep Gargano, który jest tak piękny, że zapiera dech, kocham te wszystkie miasteczka, które się tam znajdują, jednak dojeżdża się do niego około 3 godzin autobusem, więc nie mogę po zajęciach sobie tam pójść na spacer. Tak zostałam właśnie zmanipulowana przez Foggie - wy się nie dajcie.

Jeśli chodzi o język w jakim prowadzone są zajęcia - oczywiście włoski, nie dajcie się nabrać na historie o lekcjach po angielsku - tylko na wydziale filologicznym, ale ważne jest zapoznać się z językiem prowadzenia, bo to nie jest reguła. Czy profesorzy mówią po angielsku? Niektórzy tak, inni nie. Biuro Erasmus Foggia powie wam, że bezproblemowo się dogadacie, ale za to im płacą. Ja akurat miałam w tym semestrze to szczęście, że każdy mój prowadzący znał języki obce i również egzaminy mogę zdawać po angielsku, aczkolwiek nie każdy tak trafia. 

Tutaj muszę też dodać, że prawdopodobnie nieważne, gdzie pojedziecie na Erasmusa - nie jesteście na tyle wyjątkowi, żeby prowadzić specjalnie dla was zajęcia w języku angielskim, dlatego jadąc do konkretnego państwa, raczej zakładajcie, że zajęcie będą prowadzone w ich języku - nie brzmi to, co piszę jak odkrycie, ale dla mnie trochę jednak nim było.

Biuro Erasmus w Foggi jest bardzo miłe, ale kompletnie niepomocne, o wszystko musisz zawalczyć sobie sama, dodatkowo jeśli twoja uczelnia ma jakieś deadline, pamiętaj o nich, tutaj na południu Włoch raczej nie ma czegoś takiego.

A no i mega ważna sprawa! We Włoszech egzaminy są ustne, ja tego nie wiedziałam a teraz zdaję wszystko ustnie po angielsku, to będzie jazda bez trzymanki, jestem tak samo przerażona jak podekscytowana. Czasami niektóre przedmioty można zdać jakimś projektem/ esejem, ale ja nie miałam takiego szczęścia, moi prowadzący lubią te egzaminu ustne.

W ciągu 6 tygodni można zmienić swój LA, czyli przedmioty, które będziesz zdawać na włoskiej uczelni, uważam że warto się wtedy zorientować, czego wymagają poszczególni wykładowcy i jeśli czujecie, że jakiś przedmiot może was przerosnąć, zmieńcie go. Moi znajomi mają do wkucia ponad 1000 stron podręcznika, i jedyne co mogę to trzymać za nich kciuki. Dodatkowo obserwujcie, czy wasze przedmioty w ogóle się otwierają. W moim przypadku; 2 się nie otworzyły, nikogo taka akcja specjalnie nie rusza, a ja czekając na te przedmioty trochę stresu się najadłam. W następnym semestrze na pewno nie będę ufać zapewnieniom, że 'jak będę cierpliwa i trochę poczekam to wszystkiego się dowiem', teraz już wiem, że to włoska odpowiedź na wszystko. 

Foggia sama w sobie raczej nie ma zbyt wiele do zaoferowania. Jest to jedynie ciekawe kulturowo przeżycie, nie jest tu turystycznie, więc codzienny kontakt to My i Włosi. Ja w tym semestrze pracowałam, więc poznałam dużo ludzi w mniej/ więcej moim wieku i uważam, że to super sprawa, bo trzymając się tylko w gronie Erasmusowym, nie miałabym kontaktu z lokalsami i prawdopodobnie nie liznęłabym tego włoskiego. 

I bardzo ważny punkt o bezpieczeństwie w Foggi (mamo, nie czytaj tego), ogólnie nie jest tu zbyt ciekawie. Zaczynając od tego, że mafia przeżarła policję, a odsetek prania brudnych pieniędzy jest tu bardzo wysoki. W większości sklepów pojawia się coraz to więcej maszyn sprawdzających prawdziwość pieniądza. Jest tu sporo miejsc, do których lepiej nie chodzić i jak mi powiedzieli, tak przestrzegam. Jest sporo uchodźców, którzy też budzą ten niepokój, szczególnie dla nas - Polaków, inne narodowości są bardziej znieczulone. Ja mieszkam w super okolicy, i szczerze - nie byłam świadoma, że pod tym kątem też powinno szukać się mieszkania, dlatego zwracam wam teraz na to uwagę, bo to giga ważne. Nieważne gdzie jedziecie na tego Erasmusa, poszukajcie informacje w internecie, albo zapytajcie lokalny ESN, czy dana ulica jest bezpieczna.

Ceny za pokój w sezonie (wrzesień/ październik) to około 230 - 270 euro z opłatami, w listopadzie można już się domknąć w 200 euro. W centrum miasta codziennie odbywa się Targ, czy tzw. Mercato i można kupić bardzo tanio owoce, warzywa, lokalne sery i nawet ubrania. To chyba moja ulubiona część Foggi. Tak, więc uważam, że na życie w Foggi kompletnie wystarcza Erasmusowe stypendium i nie trzeba się martwić, nawet jeśli chce się trochę pozwiedzać - grupowo i z głową, na luzie. Aczkolwiek Foggia nie jest najtańszą destynacją, Hiszpanie w zależności od zamieszkałych regionów, raczej zgadzają się z tym, że jest tutaj drogo. Więc, jeśli chcecie przyjechać na południe Włoch ze względu na ceny - niech to nie będzie argument.

Kiedyś usłyszałam, że Foggia jest dobra jedynie jako centrum przesiadkowe i coś w tym jest, bo lepiej tutaj nie być XD Ten semestr spędziłam bardziej zwiedzając prowincję i kilka ważniejszych włoskich miast z poza, ale można powiedzieć, że żyłam na miejscu i po semestrze jestem tym miastem zwyczajnie zmęczona. Mając ten komfort 2 semestrów na Erasmusie, mogę sobie spędzić ten drugi bardziej w podróży (mój skromny plan to zwiedzić przynajmniej stolice prowincji) i uważam, że to będzie doskonałe dopełnienie i maksymalne wykorzystanie możliwości danych mi przez projekt Erasmus.

Jeśli będziecie w Italii, koniecznie zainteresujcie się wyrobieniem TAX CODE, bo dzięki temu możecie trafić na super zniżki na pociągi dla młodych. Nie obowiązują tutaj niestety zniżki studenckie, przez co ja osobiście najczęściej korzystam z autobusów, bo są dwa razy tańsze. 

I jeszcze co do Foggi, trudno się stąd wydostać, jeśli nie ma się auta, nie ma wielości miejsc do wypadów na jeden dzień, i jeśli komuś na tym zależy (a myślę, że każdemu będącemu na Erasmusie, to niestety muszę odradzić Foggie).

Foggia to mem, który zrozumie każdy przylatujący tu na Erasmusa, nie bądźcie jego częścią. Wybierzcie mądrze! 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Sesja zimowa i największy erasmusowy mit; czyli dobre oceny za darmo

O sesji zimowej, a nie letniej (o niej będzie nowy kontrastowy wpis) Przed wyjazdem słyszałam, że najgłupsi studenci wracali z Erasmusa mając w dokumentach bardzo dobre oceny. Obraz jest taki, że zdajesz za to, że po semestrze imprezowania, pamiętasz swoje imię. Podobno Włosi mają luz, jeszcze tutaj na południu? Czemu miałoby być trudno. Kiedy zdałam ostatni z wybranych przeze mnie przedmiotów, prawie się rozpłakałam ze wzruszenia. Stres i adrenalina opadały powoli. Uważam, że to była najtrudniejsza sesja w moim życiu. I nie, nie da się tutaj zdać semestru mając tylko szczęście.  Wszystkie egzaminy są ustne i taki urok Italii, a mojej uczelni partnerskiej to już szczególnie. Profesorowie z dumą podkreślają, że tradycja przetrwała. Nawet, jeśli jakiś wykładowca się nad tobą zlituje i pozwoli napisać esej lub zrobić jakiś projekt, ostatecznie i tak musisz go zaprezentować, więc część ustna raczej cię nie ominie.  Na terenie Włoch uczelnie korzystają z platformy esse3, która służ...

Zamieszkałam z Polakami, uciekłam z pracy, a Włoskie Too Good to go to inny wymiar!

Zacznę od tego, że ten semestr to praktycznie budowanie wszystkiego od nowa. Większość studentów przyjechała tutaj na jeden semestr. Nowi ludzie, czyli budowanie jakichś tam relacji od zera. Nie będę też pracować. W tym semestrze mam sporo wyjazdów, a nie chcę zaniedbać nauki i przygotowań do pisania magisterki, więc będę musiała odnaleźć jakiś złoty środek. Na nowych zajęciach w końcu odnalazłam się z ludźmi, którzy potrafią mówić po angielsku. Wszystko zaczęło się zupełnie inaczej niż w poprzednim semestrze. Przeprowadziłam się. Tamto mieszkanie chociaż było bardzo wesołe, nigdy nie byłam tam sama i czułam się jak w małym akademiku (to dla mnie zaleta), z czasem mnie przytłoczyła. Nie wiem czy miałam jakąś sensownie przespaną noc, prawie każda połączona była z jakąś imprezą, głośną domówką i jeśli nie zdążyłam zrobić drzemki w ciągu dnia, to tak naprawdę nie miałam kiedy odespać. Nie jestem specjalnie wyczulona na hałasy, ale imprezujący erasmusi to coś więcej niż hałas. Dodatkowo pr...